Na cotton ball chorowałam od dawna...
Jak to w życiu, zawsze była jakaś przysłowiowa dziura do zalepienia.
Marzenie moje odsuwało się w tempie dzikim, od czasu do czasu oglądałam sobie tylko zdjęcia w necie...czułam się jak dziecko patrzące na lizaka przez okno wystawy...
Aż tu nagle Beata dzwoni, że będzie miała w sklepie COTTON BALL!!!!
Matko kochana, moje myśli biegły tysiące na minutę...a niech tam - pomyślałam i .... zamówiłam:)
I mam!!!!
Mam swoje własne, prywatne świecące kule!!!!
Od razu pozmieniałam zasłony co by ładniej wyglądały (kule znaczy się). W planach mam uszycie lnianych, jak ten ciemny beż kuli na zdjęciu, ale póki co wiszą moje pierwsze własnoręcznie uszyte zasłony, lat parę
temu:)
Wybrałam sobie kolor taki najbardziej uniwersalny - jak dla mnie. W pokoju mamy dużo kremu, bieli, beżu, brąz też się pokazuje...myślę że pasują...
A jakie cudne światełko wprowadzają wieczorkiem:
Raz nawet przyłapałam Pana Męża mego jak siedział i mecz oglądał przy świecących kulach:)
Zuzce też bardzo się podobają, a że ona ma pokój w podobnych kolorach to i jej poświecą...kiedyś.
Póki co jestem WIELKĄ egoistka i świecą w salonie.
Musicie mi wybaczyć tyle zdjęć, ale ciesze się jak dziecko!
Z początku byłam bardzo zdziwiona, że różnią się kolorki kul po zaświeceniu, ale jest to tak ciepłe światełko, że wcale nie przeszkadza. Same porównajcie
Oczywiście nie byłabym sobą gdym przy okazji Cotton ball nie zakupiła u Beaty innych rzeczy.
Paterę i lampiony pokazywałam Wam w poście o balkonie, a teraz pochwale się szklarenką.
Już wcześniej ją widziałam, ale KTOŚ mi ją sprzątnął sprzed nosa a od Beaty usłyszałam, że już mieć ich nie będzie. Lament mój był straszny, wiec "spięła" się dziewczyna i załatwiła koleżance swojej najulubieńszej to cudo. Ale trzeba przyznać, że rzeczy ma śliczne w sklepie i ceny miłe...chociaż mój portfel ucierpiał BEATO!!! Ale kusi dziewczyna strasznie, tylko wysyła mi zdjęcia z nowym towarem, a ja jak ta sroka: chcę to, odłóż mi tamto...itd. No i mam pusty portfel i debet na koncie... ale kule mam...ale nimi to my się nie najemy:(
Dla zainteresowanych Cotton ball odsyłam do sklepu Beaty
klik